Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił. (Rdz 2,7-9;3,1-7)
Spodobało mi się tłumaczenie o. Szustaka na temat popiołu, którym zostaliśmy posypani w środę. „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Chodzi o proch, ale ten z raju, z tego „terytorium”, gdzie człowiek Adam chodził na spacery z Bogiem. Trwał w Jego obecności. Obrócisz się w proch, to znaczy, że powrócisz do tej rzeczywistości. Znowu będzie tak jak dawniej.
Spodobało mi się tłumaczenie o. Szustaka na temat popiołu, którym zostaliśmy posypani w środę. „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Chodzi o proch, ale ten z raju, z tego „terytorium”, gdzie człowiek Adam chodził na spacery z Bogiem. Trwał w Jego obecności. Obrócisz się w proch, to znaczy, że powrócisz do tej rzeczywistości. Znowu będzie tak jak dawniej. Tak jak On to zamierzył. Aby to było możliwe, Bóg stał się Adamem. Człowiekiem. Wcale nie trzeba czekać, aż umrzemy. W każdej Eucharystii Nowy Adam przez swoją śmierć i zmartwychwstanie zabiera nas do Ojca. Wracamy. Jesteśmy. To się dzieje już teraz. Obracamy się w proch raju, czyli Bóg na nowo nas dotyka, a my mamy z Nim bezpośredni kontakt. Wraz z aniołami i świętymi łączymy nasze głosy, wołając: „Święty, Święty, Święty…”
Jest tylko jedna sprawa. Pokusa i grzech. Na pewno odkryjemy jakieś „drzewo poznania dobra i zła”. I znowu możemy „wylecieć”. Trzeba się pilnować. Ciągle jesteśmy polem walki. Teraz mamy czterdzieści dni i każdy przeżywa jakąś pustynię. Na pewno będzie nas kusił, ale on już przegrał. Jest Nowy Adam, Chrystus. Jest nowe życie. A my jesteśmy nowym stworzeniem. Już! Od chrztu. Ale stale trzeba wybierać. Jesteśmy wolni. Na tym polega miłość.