Posted on

Czytania

Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał. Gdy usłyszeli to, co mówił, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”. A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu”. Po tych słowach skonał. (Dz 6,8-10;7,54-60)

Jezus powiedział do swoich Apostołów: „Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”. (Mt 10,17-22)

Rozważanie

         Narodził się Jezus, zapowiadany Mesjasz, Syn Boga. Narodził się zarówno w historii ludzkości, jak i w życiu każdego z nas. Przyszedł, by zbawić świat, ale przede wszystkim przyszedł, by zamieszkać w twoim sercu.

         Narodziny oczekiwanego dziecka to dla rodziny wielka radość. Doskonale o tym wiedzą ci, którzy, stając się rodzicami, tej radości doświadczyli. Wydarzenie to radykalnie zmienia dotychczasowy rytm życia. Kończy się młodzieńcza beztroska, a zaczyna rodzicielska odpowiedzialność. Małe dziecko wymaga miłości, troski, ciepła, pielęgnacji i opieki. Później, gdy dorasta, te wymagania wzrastają. Od narodzin zaczyna się nowa wspólna droga dziecka i rodziców. Droga piękna, ale też bardzo wymagająca, bo często związana z ofiarą. Czasem to bardzo bolesna ofiara, kiedy miłość rodziców nie jest odwzajemniana przez dzieci. Ofiara pojawia się również wówczas, gdy otoczenie, inni ludzie – niekiedy są to nasi bliscy – obracają się przeciwko temu, co dla nas najświętsze i najcenniejsze. Pokazuje to historia życia i męczeństwo świętego Szczepana, świętych Młodzianków czy los Świętej Rodziny zmuszonej do ucieczki z nowo narodzonym Jezusem.

         Podobnie jest z narodzinami Boga w naszych sercach i z naszą wiarą. Wymaga ona – podobnie jak dziecko – uwagi, troski, pielęgnacji, a ponadto powinna stale wzrastać. Oczywiście, bardzo potrzebne są świąteczne dni wypoczynku wypełnione spotkaniami, gościnnością, serdecznością i smacznym jedzeniem. Świąteczny nastrój, ale przede wszystkim uczestnictwo w liturgii i sakramentach dają szansę na podjęcie na nowo naszej życiowej misji. Misji podejmowanej każdego dnia. To kolejny początek, który jest łaską od Boga i nadzieją na nowe, lepsze życie. Życie bliżej Boga i ludzi. Tylko wtedy Boże Narodzenie będzie miało sens. Kiedy Jezus zajmie centralne miejsce w naszym sercu i w naszej codzienności, wówczas nawet te najtrudniejsze sytuacje – podobnie jak poszukiwania Mędrców, męczeństwo Szczepana czy ucieczka do Egiptu Maryi i Józefa z malutkim Jezusem – będą miały szczęśliwy finał. Nawet krzywdy doznane od innych ludzi, często od tych nam najbliższych, przemienią się w przestrzeń działania Boga. Moc tego narodzonego w Betlejem dziecka jest ponad krzywdzącą działalnością człowieka. Do tego stopnia, że nawet okrutne męczeństwo – jak to było w przypadku Szczepana – może stać się miejscem przebaczenia i nowych narodzin w Bogu. Narodzin do życia wiecznego. Czasem trudno popatrzeć na śmierć jak na narodziny. Trudno popatrzeć na swoje życie – jak na wędrówkę do nieba, gdzie mamy żyć już na zawsze.

         Z serca życzę pięknego Bożego Narodzenia. Ta celebracja dopiero się zaczyna. Przed nami oktawa, czyli kolejnych osiem dni wpatrywania się w Zbawiciela, który przyszedł na ziemię z miłości do ciebie i do mnie. Później Jego życie na ziemi zaprowadzi Go na Golgotę. Dla ciebie i dla mnie zostanie umęczony i ukrzyżowany. I powstanie z martwych, by dać nam życie. Ześle swojego Ducha, abyśmy – jak mówi dzisiejsza Ewangelia – wiedzieli, co mamy mówić, a właściwie, by to On mówił przez nas w trudnych chwilach naszego życia.  Abyśmy Jego mocą, umieli pokazywać otaczającemu światu, że Ten, który urodził się w Betlejem jako bezbronne dziecko, jest potężnym Bogiem. I jest z nami. Zawsze.

         Po świętach trzeba – jak niegdyś Święta Rodzina – wrócić do naszego „Nazaretu”, do zwyczajnego życia i pozwolić, by każdego dnia Jezus wzrastał i nabierał mocy w naszym sercu. Aby nas prowadził przez ziemskie życie aż wreszcie narodzimy się dla nieba.