Czytania
Tak mówi Pan Bóg: Jeśli sprawiedliwy odstąpił od sprawiedliwości, dopuszczał się grzechu i umarł, to umarł z powodu grzechów, które popełnił. A jeśli bezbożny odstąpił od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według prawa i sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu. Zastanowił się i odstąpił od wszystkich swoich grzechów, które popełniał, i dlatego na pewno żyć będzie, a nie umrze. (Ez 18, 26-28)
Bracia: Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich. To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca. (Flp 2, 4-11)
Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. Ten odpowiedział: „Idę, panie!”, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł. Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?” Mówią Mu: „Ten drugi”. Wtedy Jezus rzekł do nich: „Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wy mu nie uwierzyliście. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć”. (Mt 21, 28-32)
Rozważanie
W ubiegłą niedzielę prorok Izajasz wzywał, podkreślając miłosierdzie Boga: Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu (Iz 55,7). Dzisiaj kolejny raz zapewnia, że Pan Bóg cierpliwie czeka ze swoim przebaczeniem aż się zastanowimy i odrzucimy grzech, który oddala nas od Niego. Jeśli tylko dokonamy tego wyboru, Pan przebaczy nam wszystko i obdarzy życiem.
A jeśli bezbożny odstąpił od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według prawa i sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu. Zastanowił się i odstąpił od wszystkich swoich grzechów, które popełniał, i dlatego na pewno żyć będzie, a nie umrze (Ez 18, 27-28). To porzucenie drogi bezbożności nie jest dla człowieka zazwyczaj łatwe i nie dokonuje się raptownie, dlatego Pan daje czas, abyśmy dojrzeli do zmiany. Cierpliwie czeka, byśmy się zastanowili i zrozumieli, że mamy tylko jedno życie, więc warto dobrze je przeżyć. Dostaliśmy je w prezencie jako dar, na który nikt z nas nie zasłużył.
Święty Paweł w liście do Filipian opisuje Boga, który ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej (Flp 2,5-8). Uniżenie, pokora, umieranie – to nie pasuje do wartości promowanych przez współczesny świat. Nie szukamy tego. Wprost przeciwnie – unikamy ze wszystkich sił. Dlaczego? Ponieważ to trudne, wymagające, skłaniające do refleksji nad sobą, nad własnym postępowaniem, nad dokonywanymi wyborami.
Apostoł Paweł prosi również o tę samą miłość i wspólnego ducha (…), by w pokorze oceniać jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich (Flp 2,2-4). Pokorne uznanie racji, mądrości kogoś innego niż ja, skupienie się nie na sobie, lecz na drugim człowieku, na jego potrzebach – to takie niewygodne i tak wiele może kosztować. Jednak Paweł mówi jasno: uniżenie, pokora i posłuszeństwo – to droga Boga. Tak zrobił Jezus: uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca (Flp 2, 1-11).
Nie jest łatwe dzisiejsze Słowo… Nie pozwala dokonywać swobodnych interpretacji. Jest konkretne – nazywa rzeczy takimi, jakie one są.
Ewangelia jest równie radykalna i jednoznaczna. Ukazuje nam reakcje synów na słowa ojca, który prosi ich o pracę w winnicy. Jeden z synów mówi: „Idę, panie”, traktując ojca jak kogoś, komu musi być posłuszny, ale jego serce jest gdzieś daleko. Nie widać tu bliskiej relacji z ojcem i ostatecznie nie wypełnia jego prośby. Nie podejmuje pracy. Może po prostu nie kocha. Do miłości nie można zmusić nikogo. Nazywa ojca panem, ale nie jest mu posłuszny. Drugi syn reaguje instynktownie i bardzo szczerze: Nie chcę. Nie ma ochoty słuchać ojca, nie nazywa go panem, a jednak… później opamiętał się i poszedł (Mt 21,30). Co się kryje za słowem opamiętał się? Być może tkwi w tym jakieś wyrachowanie, bo posłuszeństwo ojcu może być bardziej opłacalne, a może po prostu odezwało się w nim serce, dostrzegł miłość ojca. Nie wiemy. Faktem jest, że stał się posłuszny woli ojca. Dla Boga nie są ważne słowne deklaracje, które nie mają odzwierciedlenia w czynach, lecz konkretne działanie, nawet jeśli wymaga ono zmiany decyzji, autorefleksji. Ewangelia mówi wprost: Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie (Mt 7,21). Warto pomyśleć, która z tych dwóch postaw jest mi bliższa. Pozorne posłuszeństwo czy konkretny czyn? Niekiedy obie te postawy przenikają się, reagujemy różnie w zależności od sytuacji, przeżywanych emocji czy etapu w życiu. Trzeba badać swoje kroki, patrzeć, jaką drogą idę. Czy wypełniam wolę Boga i czy w ten sposób upodabniam się do Jezusa? Tylko On – w swoim wielkim miłosierdziu – pozwala zobaczyć moje życie we właściwym świetle. Daje mi czas i szansę, by opamiętać się, jeśli jestem na drodze, która oddala mnie od Niego. Jezus uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej (Flp 2,5-8). Zrobił to z wielkiej miłości, aby dać nam prawdziwe życie, by nas zbawić. Wierzysz Jego słowom?