Czytania
Złość i gniew są obrzydliwościami, których trzyma się grzesznik. Tego, kto się mści, spotka pomsta od Pana, On grzechy jego dokładnie zachowa w pamięci. Odpuść przewinę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy. Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia? Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów? Sam, będąc ciałem, trwa w nienawiści, któż więc zyska dla niego odpuszczenie grzechów? Pamiętaj o rzeczach ostatecznych i przestań nienawidzić – o rozkładzie ciała, o śmierci, i trzymaj się przykazań! Pamiętaj o przykazaniach i nie miej w nienawiści bliźniego – o przymierzu Najwyższego, i daruj obrazę! (Syr 27,30 – 28,7)
Bracia: Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi. (Rz 14, 7-9)
Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?” Jezus mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. (Mt 18, 21-35)
Rozważanie
Zazwyczaj myślimy, że to inni czują złość, gniew, żywią urazę. My raczej nie przypisujemy sobie tych uczuć. Jeśli nawet tak się zdarzy, zazwyczaj uważamy, że ktoś w nas to uczucie wywołał i to on jest winny, nie my. Nie lubimy brać odpowiedzialności za własne emocjonalne reakcje. Kiedy jednak uczciwie popatrzymy na siebie, zajrzymy w głąb serca, może okazać się, że to nie tylko„inni”, nie jacyś okropni grzesznicy są wszystkiemu winni. Każdy z nas „jest ciałem”, jak mówi mądrość Syracha, a więc ma za sobą całą historię dorastania, która pozostawiła za sobą różne przeżycia. Przede wszystkim piękne i dobre, ale również te, po których zostały krwawiące rany, bolesne zawody, przykrości. Te ślady w naszych sercach zostawiali najbliżsi, czyli rodzina czy przyjaciele, bo to ich obecność najbardziej kształtowała nasze życie i niekiedy pozostawiła niezwykle trudne wspomnienia. Często są to historie, które ciągle bolą, bądź też na co dzień zepchnięte gdzieś w głąb serca i przysypane innymi sprawami, powracają nagle, w różnych okolicznościach, ponieważ nie do końca są jeszcze uleczone.
Słowo Boże tej niedzieli przychodzi do naszego serca, aby nam pomóc. Nie oznacza to, że mamy rozdrapywać stare rany przeszłości. Wprost przeciwnie – Słowo ma kształtować naszą przyszłość. Ważne, abyśmy sobie uświadomili najpierw, że wszyscy grzeszymy i to każdego dnia. Czynimy to albo przez popełnianie złych uczynków, które albo poprzez pomijanie tych dobrych, których Bóg od nas oczekuje. Biblia nam mówi, że wszyscy jesteśmy grzesznikami. Tak często odwracamy się od Boga i koncentrujemy tylko na sobie. Zamiast rozpamiętywać grzechy innych, które nas dotknęły, trzeba najpierw ponownie dostrzec swój grzech. Najpierw dostrzec, nazwać, a potem odrzucić. Ten, kto nie przyznaje się do popełnionego grzechu, swoim trwaniem w uporze zamyka się na wejście łaski uświęcającej ofiarowanej mu przez Boga. I to ofiarowanej z czystej miłości, za darmo. Taki ktoś żyje tylko dla siebie, koncentruje się tylko na sobie i myśli tylko o sobie. Paweł dzisiaj nam mówi: Bracia: Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. Spróbuj zacząć żyć tak, aby już teraz wszystko, co zrobisz, było dla Niego. Bo On na krzyżu dał wszystko za ciebie. Dużo rzeczy zaczniesz widzieć inaczej. Twój grzech wreszcie straci swoją moc, którą być może już od bardzo dawna nękał ciebie i innych.
Skrzywdził cię ojciec lub matka? Pomyśl, czy teraz ty sam nie robisz tego własnym dzieciom. Dotknął cię alkoholizm ojca lub jego twardy charakter? Zobacz, ile tego teraz u ciebie. Cierpiałeś z powodu zaborczości lub nadopiekuńczości matki? Pomyśl, na ile dajesz teraz wolności innym. Ktoś ci nie pomógł, kiedy było bardzo trudno? Zastanów się, na ile jesteś dyspozycyjny i otwarty na innych. Oszukali cię w przeszłości? Pomyśl, na ile ty jesteś rzetelny i uczciwy. Nie dali ci tego, co ci się należało? Popatrz, ile ciągle zatrzymujesz dla siebie. Wyśmiali cię w przeszłości i upokorzyli? Zwróć uwagę na to, w jaki sposób posługujesz się dzisiaj własnym językiem. Obraził cię ktoś i słowa, które wypowiedział ciągle cię bolą? Nawet jeśli nie masz tutaj sobie niczego do zarzucenia, masz przecież inny dług, który ktoś ci darował.
Każdy ma swój krzyż. Trzeba tylko w nim zobaczyć miłosiernego Jezusa. On swoją miłością przemienia jego sens. W poniedziałek będziemy świętować Podwyższenie Krzyża Świętego. (hiszp. Exaltación de la Santa Cruz). Nie chodzi tutaj tylko o podniesienie do góry. Exaltar to chwalić, sławić, wprawiać w uniesienie, w zachwyt. Zatem Podwyższenie Krzyża Świętego jest po to, aby w niego się wpatrywać ze szczególnym uniesieniem i entuzjazmem. Tam Jezus zabrał wszystko, co było naszym oskarżeniem, co nas krępowało, co ciążyło. W krzyżu miłości nauka… – śpiewamy w jednej z pieśni, której słowa napisał ks. Karol Antoniewicz SJ (1807-1852). Człowiek, który w swoim życiu wiele wycierpiał.
Mój i twój grzech zranił Jezusa, a później Go zabił. Twój grzech, nie kogoś innego. Ale też tam – na krzyżu zostało ci wszystko wybaczone i podarowane. Upokorzenie, ból, śmierć – to kroki poprzedzające tryumf zmartwychwstania. Podwyższenie krzyża Chrystusa jest zapowiedzią Jego chwalebnego zmartwychwstania jako zakończenia Jego tajemnicy paschalnej. W tym sensie jest równoznaczne z triumfem życia nad śmiercią i jej przyczyną, czyli moim i twoim grzechem. Tylko świadomość tego, że mój własny grzech zranił Boga i drugiego człowieka, będzie otwarciem się na łaskę przebaczenia. Łaskę, którą otrzymuje każdy z nas od Boga, ale też dar, pozwalający przebaczyć tym, którzy cię skrzywdzili. Czasem proces przebaczania jest trudny i długi, ale Pan Bóg ma dla nas dużo cierpliwości.
Czytania mówią nam również o tym, że warunkiem darowania naszych win jest miłosierdzie okazane innym. O tym mówi nam pierwsze czytanie i Ewangelia. Warto przy nich dłużej się zatrzymać. Tyle razy będziesz w stanie przebaczyć i uleczyć swoje zranienia, na ile zobaczysz, że sam potrzebujesz łaski. Zatem kierunek drogi jest jasny. Należymy do Pana, a nie do siebie. Ta perspektywa zmienia wszystko. On jest miłosierny, leczy nasze rany, podnosi z upadku, daruje ogromny twój dług. Jeśli zatem zobaczysz, że cały twój dług został podarowany, będziesz w stanie przebaczyć tym, którzy cię skrzywdzili. Przebaczyć – to nie znaczy zapomnieć całkowicie, ponieważ nie możesz wykasować w jednej chwili twojej pamięci. Jednak tylko przebaczenie sprawi, że złość, pragnienie zemsty, gniew, uraza zostaną uzdrowione miłosierdziem Boga.
Biskup Jorge Novak SVD z Argentyny, którego duchowością teraz się zajmuję, pisał do swoich wiernych: Kościół przez całą swoją historię doświadcza zwycięstwa chwalebnego Krzyża. Rany prześladowań, rany ubóstwa, cierpienia z powodu chorób nieustannie otwierają się na członkach Jego ciała. Ale zawsze, dzięki boskiej mocy Ducha Jezusa, bolesny Krzyż przemienia się w chwałę. W chwałę braterskiej miłości, w chwałę przebaczenia, w chwałę świętości.