Posted on

Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych (J 20,1-9).

Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu. On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo… (Dz 10,34a-37-43).

Nie możemy, tak jak Piotr i ów drugi uczeń, pobiec, wejść do pustego grobu, ujrzeć i uwierzyć. W tym roku nie możemy nawet uczestniczyć w tradycyjnych obrzędach Triduum Paschalnego. Wszystko się zatrzymało. Dla tych, którzy byli Jezusowi najbliżsi świat zamarł, gdy Go ukrzyżowano. Nasz świat – chociaż z innych powodów – również się teraz zatrzymał. Jednak to, co najważniejsze pozostaje niezmienne. Jezus żyje! Grób jest pusty! Ważne, aby ta wiadomość wyrwała nas z naszych schematów. Abyśmy, tak jak uczniowie, natychmiast ruszyli i pobiegli drogą wiary, a nie pozostali jedynie na płaszczyźnie kolejnej informacji, którą usłyszeliśmy w mediach. Aby to najradośniejsze wydarzenie w dziejach ludzkości nie stało się czymś zwyczajnym. Podobnie jak uczniowie, nie rozumiemy jeszcze wszystkiego, dlatego potrzebna jest nam wiara. Słowo Boże mówi, że potrzebujemy wiary w świadectwo świadków. Apostołowie już się później nie zawahali. Od poranka Zmartwychwstania zaczęło się ich nowe życie. Głosili tak, jak im rozkazał Jezus. Już się nie bali. Spotykali Go w różnych miejscach i na różne sposoby. Cale ich życie toczyło się wokół tego niezwykłego doświadczenia.

Warto wreszcie sobie naprawdę uświadomić, że bycie świadkiem Zmartwychwstania nie jest czymś zwyczajnym i łatwym. Świat nie chciał tego przyjąć. A oni nie umieli już inaczej żyć. Głosili. Paweł napisze: Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii (1Kor 9,16c). Oddali za to życie.

W kolejnych pokoleniach było podobnie. Ludzie żyli zwyczajnym rytmem, pracowali, cieszyli się i zmagali z trudnościami, ale gdy docierała do nich prawda o Zmartwychwstaniu, zmieniało się wszystko. Ich wybory, decyzje, wartości, światopogląd. I tak przez cale wieki. Teraz nasza kolej. Co zrobimy z prawdą, że Jezus żyje?

         Pięknie podpowiada nam wielkanocne Słowo Boże: Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi (Kol 3,1-4). Nasz „wielkanocny bieg” na drodze wiary ma właśnie na tym polegać. Mamy szczerze dążyć do tego, co duchowe i podjąć konkretne decyzje, aby tak się stało. To dążenie ma stać się centrum naszego życia. Chodzi o zdrową, radykalną wiarę i związany z nią konkretny sposób życia. Dążyć nie do tego, co na ziemi oznacza, że mamy stać twardo na ziemi właśnie i starać się, jak najlepiej wykonywać nasze życiowe zadania, wiedząc jednak, gdzie jest początek i kres naszych działań. Stale dążenie do tego, co w górze sprawi, że będziemy przebywali z Jezusem na co dzień, trwali zawsze w Jego obecności. Tak jak uczniowie, którzy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu (Dz 10,41). Będziemy doświadczali tego samego. To się przecież cały czas dzieje. My mamy dążyć, a Bóg – w swojej łaskawości – da nam resztę. Jesteśmy przecież tymi, których On wybrał. W dniu naszego chrztu zmartwychwstanie stało naszym udziałem. To z tego powodu podczas tej Świętej Nocy ma miejsce uroczysty obrzęd chrzcielny. Trzeba tylko szczerze i prawdziwie dążyć do spotkania ze Zmartwychwstałym. Tak jak uczniom, Jezus będzie się nam ukazywał w zupełnie nieoczekiwanych miejscach i okolicznościach naszego życia. Później przyjdzie kolej na dawanie świadectwa. I stanie się to w bardzo naturalny sposób.

Niech ten czas zatrzymania nauczy nas dostrzegania obecności Jezusa w każdym momencie życia. Niech wiadomość o pustym grobie poruszy nas do wytężonego biegu na drodze wiary i szukania tego, co w górze. Niech prawda o Jego Zmartwychwstaniu tak mocno przeniknie naszą codzienność, by inni, patrząc na nas, uwierzyli w Jego bliskość i miłosierną miłość.