W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia? On odrzekł: Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami. Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę (Mt 26,17-19).
Święto Przaśników, inaczej Pascha, trwa siedem dni i upamiętnia wyzwolenie Żydów z niewoli egipskiej. Tej szczególnej nocy wszystko robili oni w pośpiechu. Ciasto, które przygotowywali na następny dzień nie zdążyło wyrosnąć, więc szybko upiekli je takie, jakie było i stąd nazwa przaśniki, czyli niewyrośnięte placki. Święto Przaśników – to święto przejścia z niewoli ku wolności. W tym kontekście słyszymy w Niedzielę Palmową pierwsze słowa Pasji według św. Mateusza.
W tym roku, ze względu na ograniczenia związane z pandemią, to właśnie nasz dom będzie miejscem, gdzie Jezus zechce urządzić Paschę, czyli „Przejście”. Jaki to będzie tydzień? Jakie przejście? Z czego do czego? Czy ten czas coś zmieni w naszym życiu, tak jak zmienił na zawsze w życiu Żydów. Czy będzie to czas, który również w naszym życiu pozostanie jako coś, do czego się wraca, co się stale celebruje i wspomina?
Teraz każdy z nas będzie to święto przygotowywać. Dlaczego? Bo tak mówi Nauczyciel. A w jaki sposób należy je przygotować? Wgłębienie się w treść Ewangelii może nam wskazać kolejne kroki.
Tego wieczoru wszystko zaczęło się od zdrady Judasza. To nie był obcy człowiek. To jeden z dwunastu uczniów. Ktoś, kto dobrze znał Jezusa i był bardzo przez Niego kochany. Z nami jest podobnie. Znamy Jezusa. Wiemy, że nas kocha. A jednak… Warto się zastanowić, za co i w jaki sposób ja wydawałem Jezusa? Jak Go zdradzałem? Nazwać to sobie bardzo konkretnie. Być może pojawi się we mnie taka sama reakcja jak u uczniów: Chyba nie ja Panie?(Mt 26,22). A przecież każdy grzech jest zdradą miłości, którą On nas obdarował. To może być coś pozornie niewielkiego: mój strach albo jakieś niezdecydowanie, niejednoznaczność. Czasem zwykle lenistwo albo z trudem wypracowana pozycja i poczynione zabezpieczenia, które dawały mi poczucie samowystarczalności. Jezus właściwie nie był już potrzebny.
Później w Ewangelii Pan Jezus ustanawia Eucharystię. Bierzcie i jedzcie…, pijcie z niego wszyscy; bo to jest moja Krew Przemierza, wylana na odpuszczenie grzechów (Mt 26,26-28). Właśnie teraz, w tym tygodniu, każdy kto chce odpowiedzieć na Jezusowa prośbę przygotowania święta dla Niego w swoim domu, powinien powrócić do dnia swojej pierwszej komunii. Warto zastanowić się, co przez te wszystkie lata zrobiłem z zaufaniem i przyjaźnią Jezusa. Czym dzisiaj jest dla mnie Eucharystia?
Następnie pojawia się Piotr, który deklaruje: Ja nigdy w Ciebie nie zwątpię! (Mt 23,33) Mija kilka chwil i trzy razy wypiera się Jezusa: Nie znam tego Człowieka (Mt 26,72,74). Ile niedotrzymanych przyrzeczeń i postanowień w naszym życiu? Zarówno tych wielkich, wygłaszanych publicznie, jak i tych podjętych gdzieś w głębi serca, znanych tylko tobie i Jezusowi.
Zostańcie tu i czuwajcie ze mną… Spicie jeszcze i odpoczywacie? (Mt 26,38) Czuwanie jest wymagające. Czuwać – to być blisko Jezusa i żyć w Jego obecności. Niby takie proste, a jednak… Niekiedy podejmujemy takie decyzje, które jasno pokazują, że wartości, które przekazał nam Jezus, nie są nam bliskie. Nie identyfikujemy się z nimi. Idziemy za głosem tłumu i wybieramy Barabasza. Albo nawet pozdrawiamy Jezusa świadomie: Witaj, królu żydowski! (por. Mt 27, 29) i sprawdzamy Go: Jeśli jesteś Synem Bożym…(por. Mt 27,40). Gdzie jest wtedy nasza miłość?
Dzisiaj Jezus chce zatrzymać się w naszym domu. Chce przeżyć z nami te najbliższe dni, by pokazać piękno i moc miłości. Jego miłości. Zaprasza, abyśmy stanęli pod krzyżem. Tak bardzo realnie. Abyśmy nie uciekali w jakieś inne przestrzenie. Pragnie, abyśmy byli razem z Nim na Golgocie. Trwali wiernie obok Jego Matki. Aby ten przeżyty z Nim czas dotknął naszego serca. Jeśli naprawdę uświadomimy sobie, że braliśmy w tym wszystkim udział, wstrząśnie to naszym światem. Być może w sercu pojawi się wreszcie bardzo osobiste wyznanie: Prawdziwie, ten był Synem Bożym! (por. Mt 27,54). Nie zmarnuj tego czasu. Posłuchaj ciszy grobu Jezusa. Może trzeba będzie w tej ciszy zapłakać nad sobą, nad swoim grzechem. Najważniejsze, aby zobaczyć to swoje zniewolenie. Może dlatego Bóg w swojej cierpliwości daje nam czas – cały tydzień. Najpierw trzeba przygotować Jezusowi miejsce w domu i w sercu. Zrobić to najpiękniej, jak potrafimy. A później podjąć odważną decyzję i ruszyć w drogę nawrócenia. Wyjść z niewoli grzechu ku wolności. Nie muszą to być wielkie, spektakularne rzeczy. Jeśli jednak podejmiesz je z miłości do Jezusa – przeżyjesz najpiękniejszą Paschę, czyli prawdziwą Wielkanoc.