Symeon i Anna przez całe życie starali się żyć blisko Boga i świątyni. Dzisiaj doświadczają szczególnej łaski spotkania, które dokonuje się w bardzo prosty sposób. Otóż młodzi rodzice przynoszą do świątyni dziecko, aby wypełnić to, co nakazuje prawo. Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu (Łk 2, 23). Z pewnością takich małżeństw, które przynosiły swoje pierwsze dziecko, aby je ofiarować Bogu, było tam tego dnia wiele. Jak to się zatem stało, że Symeon i Anna rozpoznali Jezusa? Ewangelia opisująca to wydarzenie mówi nam o dwóch rzeczach, na które należy zwrócić uwagę. Otóż Symeon przyszedł do świątyni «za natchnieniem Ducha», zaś Anna znalazła się tam «w tej właśnie chwili». Ich życie było wieloletnią służbą i cierpliwym wyczekiwaniem, a tego właśnie dnia doświadczyli czegoś zupełnie innego, nowego. Spotkali żywego Boga. To przeżycie jest tak niezwykłe, że zupełnie ich przemienia. Symeon jest szczęśliwy i wolny. Jego troska i oczekiwanie się skończyły. Z kolei prorokini Anna przestaje już prorokować, czyli zapowiadać. Teraz już tylko «sławi Boga».
Patrząc na tych dwoje staruszków, możemy się wiele nauczyć. Dzień Matki Bożej Gromnicznej, w którym przynosimy do świątyni gromnice, może stać się odkryciem najważniejszego i najpiękniejszego światła w naszym życiu, jakim jest Jezus Chrystus. Może być wyzwoleniem z naszych ograniczeń, codziennej rutyny, trudnych doświadczeń, nieustannych poszukiwań.
Symeon przyszedł do świątyni «za natchnieniem Ducha». Warto dzisiaj sobie zadać sobie pytanie, jak to jest z natchnieniami duchowymi w moim życiu? W jaki sposób je zidentyfikować, jak rozpoznać? Wszak autorem natchnień, jakie w sobie odczuwamy może być zarówno Bóg, jak i szatan. Z pomocą przychodzi nam św. Ignacy z Loyoli. Mówi on o tzw. rozeznawaniu duchów dobrych i złych. Mówiąc w wielkim skrócie, w naszym wnętrzu ciągle ścierają się różne myśli i pragnienia. Trzeba nauczyć się rozpoznawać ich pochodzenie, by móc podejmować właściwe decyzje. Te, które pochodzą z Ducha Świętego rodzą się w duszy po to, abyśmy odkrywali Bożą wolę w naszym życiu. Często mogą być one połączone z czysto ludzkimi pragnieniami, które informują nas o naszych podstawowych potrzebach, a czasem przeżywanych, chociaż dobrze ukrytych, lękach. Wymagają one zatem rozeznawania czy oczyszczenia. Warto zwrócić uwagę na myśli, które się w nas rodzą. Mogą być one ukierunkowane wyłącznie na wypełnienie własnych potrzeb i pragnień lub – wprost przeciwnie – kierować nas ku innym. Jeśli pojawia się w nas troska o innych czy chęć odrzucenia grzechu – jest to natchnienie z Ducha Bożego.Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga (1J 4,1). Jeżeli się zatrzymamy i przyjrzymy swoim myślom czy intencjom, sumienie szybko będzie nam pokazywało rzeczywistość, która stale powraca i staje się przedmiotem naszych duchowych zmagań. Najlepszą przestrzenią do rozeznawania będzie modlitwa, systematyczny wieczorny rachunek sumienia czy kierownictwo duchowe
Doznawać duchowych poruszeń, rozumieć je i stosownie do nich postępować w życiu – to świadczy o duchowej wierności, od której zależy ostatecznie świętość każdego z nas. Pan Bóg chce się nami posłużyć, by mówić innym o nadejściu Jego królestwa. Dokładnie tak jak Symeonem z dzisiejszej Ewangelii. Ten człowiek cały żył dla królestwa Bożego. Jeżeli będziemy mieli taki sam cel: żyć dla chwały Bożej – Duch Święty z pewnością nam wskaże właściwą drogę, ludzi i miejsce. Pomoże podjąć właściwe decyzje. Podobnie jak prorokini Anna, znajdziemy się we właściwym miejscu i czasie, aby Go spotkać, a później mówić o Nim wszystkim. Chociaż czasami trzeba na to cierpliwie poczekać.
Symeon i Anna czekali, byli wierni, cierpliwi. Rozpoznali Boga w małym dziecku. To im wystarczyło. Błogosławili i wysławiali Boga. Ich pokorne życie może być zachętą, abyśmy i my doświadczali radości spotkania z Jezusem.
Dzisiaj, jak nigdy wcześniej, dotknęły mnie słowa adhortacji papieża Franciszka„Gaudete et exultate” („Cieszcie się i radujcie”). One bardzo ściśle łączą się z życiem Symeona i Anny, którzy cierpliwie i ufnie szukali Boga, słuchali natchnień Ducha Świętego. My również jesteśmy do tego wezwani. Oto kilka fragmentów adhortacji, które najbardziej mnie poruszyły:
Pozwól, by łaska twego chrztu owocowała na drodze świętości. Pozwól, aby wszystko było otwarte na Boga i dlatego wybierz Jego, wybieraj Boga wciąż na nowo. Nie zniechęcaj się, ponieważ masz moc Ducha Świętego do tego, by świętość była możliwa. Ona w głębi jest owocem Ducha Świętego w twoim życiu (por. Ga 5, 22-23).
Kiedy odczuwasz pokusę, by zaplątać się w swoją słabość, podnieś oczy ku Ukrzyżowanemu i powiedz: „Panie, jestem biedakiem, ale Ty możesz dokonać cudu uczynienia mnie trochę lepszym”. W świętym i składającym się z grzeszników Kościele znajdziesz wszystko, czego potrzebujesz, aby wzrastać ku świętości. Pan napełnił go darami ze Słowem, z sakramentami, sanktuariami, życiem wspólnot, świadectwem swoich świętych i wielopostaciowym pięknem, które pochodzi z miłości do Pana „jak oblubienica strojna w swe klejnoty” (por. Iz 61, 10).
Także ty powinieneś pojmować całe swe życie jako misję. Spróbuj tego, słuchając Boga na modlitwie i rozpoznając znaki, jakie On ci daje. Zawsze pytaj Ducha Świętego, czego Jezus oczekuje od ciebie w każdej chwili twojego życia i w każdej decyzji, którą musisz podjąć, aby rozeznać miejsce, jakie zajmuje dana kwestia w twojej własnej misji. I pozwól Mu ukształtować w tobie tę osobistą tajemnicę, która odzwierciedla Jezusa Chrystusa we współczesnym świecie.
Nieustanna nowość narzędzi technologicznych, atrakcyjność podróży, niezliczone oferty konsumpcji, nie zostawiają niekiedy pustych przestrzeni, w których rozbrzmiewa głos Boga. Wszystko jest wypełnione słowami, przelotnymi przyjemnościami i zgiełkiem coraz większej szybkości. Nie panuje tam radość, lecz raczej niezadowolenie tych, którzy nie wiedzą, po co żyją. Jak więc nie uznać, że musimy zatrzymać tę gorączkową gonitwę, by odzyskać przestrzeń osobistą, czasami bolesną, ale zawsze owocną, w której odbywa się szczery dialog z Bogiem? W pewnym momencie musimy wyraźnie dostrzec prawdę o nas samych, aby pozwolić, by została ona przeniknięta przez Pana. Nie zawsze można to osiągnąć, jeśli „w jakiejś sytuacji nie doświadczy się takiej próby, takiego oczyszczenia, jeśli nie znajdzie się nad brzegiem przepaści, jeśli nie dozna najcięższych pokus, jeśli nie poczuje się całkowicie osamotnionym”. W ten sposób odkrywamy wspaniałe motywacje, które nas pobudzają do przeżywania w pełni naszych zadań.
Nie bój się świętości. Nie odbierze ci ona sił, życia ani radości. Wręcz przeciwnie, ponieważ staniesz się tym, co zamyślał Ojciec, kiedy ciebie stworzył i będziesz wierny twojej istocie. Zależność od Niego uwalnia nas od zniewoleń i prowadzi nas do uznania naszej godności.