Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. (Ga 4,4-7)
Pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie [Matki]. (Łk 2,16-21)
Wszystko dzieje się w czasie. Koniec roku. To czas podsumowań i czas oczekiwań. Nowy Rok. A Pan Bóg? On jest poza czasem. A jednak czytamy: Gdy nadeszła pełnia czasu... Bóg wchodzi w czas. W konkretny czas historii.
Dzisiaj wchodzi w twój czas. W twoje życie. Daje ci swojego Syna. A przez Niego Ducha. Po to, abyś był synem. Dziedzicem z woli Boga. Masz Ojca. Dostajesz od Niego nie jakiś tam „majątek”. Dostajesz niebo.
Nie czujesz się godny? Nie martw się.
Popatrz na pasterzy. Poszli do Betlejem. Szukali Jezusa. Chociaż zwykle byli traktowani jak „opryszkowie”, ludzie wykluczeni, banda złodziejaszków. Nikt za bardzo nie chciał mieć z nimi nic wspólnego. A tu proszę…. Przyszedł taki moment… Posłuchali głosu z nieba, odczytali znaki i znaleźli Boga. A później opowiadali o tym innym. Nie bali się.
A potem Symeon i Anna. Oni też się doczekali. Rozpoznali. Dotknęli. Mieli swoją „pełnię czasu”.
Było Boże Narodzenie. Bóg zesłał swojego Syna. Może teraz jest twoja „pełnia czasu”? Twój czas.
Wkrótce sylwester. Nowy Rok. Nowy czas. Spotkaj w nim Boga. Niech On będzie twoim światłem. Niech rozpromieni nad tobą swoje oblicze.
Wszystko dzieje się w czasie. Koniec roku. To czas podsumowań i czas oczekiwań. Nowy Rok. A Pan Bóg? On jest poza czasem. A jednak czytamy: Gdy nadeszła pełnia czasu... Bóg wchodzi w czas. W konkretny czas historii.
Dzisiaj wchodzi w twój czas. W twoje życie. Daje ci swojego Syna. A przez Niego Ducha. Po to, abyś był synem. Dziedzicem z woli Boga. Masz Ojca. Dostajesz od Niego nie jakiś tam „majątek”. Dostajesz niebo.
Nie czujesz się godny? Nie martw się.
Popatrz na pasterzy. Poszli do Betlejem. Szukali Jezusa. Chociaż zwykle byli traktowani jak „opryszkowie”, ludzie wykluczeni, banda złodziejaszków. Nikt za bardzo nie chciał mieć z nimi nic wspólnego. A tu proszę…. Przyszedł taki moment… Posłuchali głosu z nieba, odczytali znaki i znaleźli Boga. A później opowiadali o tym innym. Nie bali się.
A potem Symeon i Anna. Oni też się doczekali. Rozpoznali. Dotknęli. Mieli swoją „pełnię czasu”.
Było Boże Narodzenie. Bóg zesłał swojego Syna. Może teraz jest twoja „pełnia czasu”? Twój czas.
Wkrótce sylwester. Nowy Rok. Nowy czas. Spotkaj w nim Boga. Niech On będzie twoim światłem. Niech rozpromieni nad tobą swoje oblicze.