To mówi Pan: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie”. (Iz 42, 1-4)
Chrzest Chrystusa w Jordanie, podobnie jak święto Objawienia Pańskiego, jest przede wszystkim manifestacją Jego tożsamości. To wydarzenie zaprasza nas do refleksji nad misją Jezusa już u początku Jego publicznej działalności. Boże Narodzenie i Objawienie Pańskie skłaniają, by zwolnić, odetchnąć, otworzyć swoje oczy i serca. Dają szansę, aby zatrzymać się na chwilę i uświadomić sobie wielkość oraz wartość tych zdarzeń. Natomiast Chrzest Pański wprowadza nas w codzienność życia. Jezus łączy się z nami. Jego chrzest staje się takim «mostem», który zbudował pomiędzy sobą a nami i w ten sposób otworzył każdemu z nas drogę do Boga.
Ewangelia prowadzi nas dzisiaj nad brzeg Jordanu, abyśmy mogli uczestniczyć w kolejnym objawieniu Pana. Od tego momentu zaczęła się trwała epifania Jezusa jako prawdziwego człowieka i prawdziwego Boga. Święto Chrztu Pańskiego to czas, gdy w Jezusie objawia się odkupiona ludzkość, a jednocześnie Jezus jest przedstawiony jako umiłowany Syn Boży. W Jordanie okazało się, kim był Syn Maryi urodzony w Betlejem; kim było to dziecko adorowane przez pasterzy i królów. Wraz z chrztem Jezusa rozpoczyna się Jego publiczna misja i droga, która będzie miała swoje zakończenie w innym chrzcie – chrzcie męki. W tym sensie ten pokutny ryt w Jordanie jest zapowiedzią śmierci Jezusa na krzyżu, czyli zwieńczenia planu zbawienia człowieka.
Chrzest Jezusa jest związany również z chrztem każdego z nas. Stanowi okazję do refleksji nad przynależnością do Chrystusa i Kościoła, by każdy człowiek mógł na nowo odkryć wielkość daru, jaki otrzymał. To Bóg jest tym, który przyjmuje nas do swojej rodziny. Jesteśmy Jego dziećmi. Ukochanymi dziećmi.
To niezwykłe, bardzo osobiste doświadczenie, gdy po raz kolejny mogę naprawdę uwiadomić sobie, że tego najpiękniejszego dnia otworzyło się nade mną niebo i Bóg przyjął mnie jako swoje ukochane dziecko. Nad Jordanem niebo się otworzyło, aby pokazać, że Zbawiciel otworzył mi drogę do zbawienia dzięki nowemu «narodzeniu się z wody i Ducha», które dokonuje się podczas chrztu. W tym momencie zostałem «wszczepiony w Miłość». Moje życie połączyło się z życiem Boga, który jest Miłością. Na zawsze. I nic nie może mnie odłączyć od tej Miłości.
Od chwili chrztu, od wszczepienia w życie Boga każdy z nas zaczyna tworzyć mistyczne ciało Chrystusa, którym jest Kościół Boży. Umieramy i zmartwychwstajemy razem z Jezusem, «ubieramy» się w Niego. Chrzest otworzył nam drogę wiary, nadziei i miłości. Jednocześnie stał się wezwaniem do dawania świadectwa naszej miłości do Chrystusa, bliźniego i Kościoła.
W dzisiejszej Ewangelii zawiera się objawienie Trójcy Przenajświętszej w akcji: Duch zstępuje na Jezusa, Ojciec przemawia i przedstawia swojego Syna i w ten sposób otwiera nową drogę komunikacji z ludźmi. Wskazuje, jak ważne jest słuchanie. Aby «porozumieć» się z Bogiem, trzeba oddać Mu swój czas i zacząć słuchać.
Ten jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie (Mk 9,7). Jezus nie prosi cię na początku o nic więcej. Chce jedynie, byś znalazł dla Niego czas i posłuchał, jak bardzo cię kocha.
Chrzest Jezusa w Jordanie to również moment przejścia od życia ukrytego do aktywnego, czyli do publicznej działalności. My również przechodzimy ze świątecznego, bożonarodzeniowego czasu do zwyczajnej codzienności. To jest ten czas, kiedy możemy zrealizować naszą misję w codzienności. Gdy bez względu na to, co ta codzienność przynosi, żyjemy, ufając, że Boży Syn jest z zawsze blisko. Jest bratem i Zbawicielem, daje nam wiele łask, które wypływają z naszego chrztu.
Bóg, objawiając się nad Jordanem, uświęcił wodę naszego chrztu i w ten sposób – zupełnie za darmo i bez zasług – pozwolił nam wejść do Jego życia. Nie chodzi tylko o to, aby spotkać się z Nim tylko czasami, na przykład podczas niedzielnej Eucharystii, co samo w sobie jest bardzo ważne. Jednak nasze życie duchowe powinno być ciągłym trwaniem w Jego obecności. Nieustannym spotykaniem się w miłości. On jest w naszym sercu, a my w Jego. Nasza codzienność, zmaganie się z życiem i przeżywanie najróżniejszych spraw może być połączone z Jego obecnością, bliskością, miłością. Wtedy ta sama rzeczywistość nabiera zupełnie innego wymiaru.
Może warto zadać sobie dzisiaj pytanie, do kogo tak naprawdę zwracam się podczas modlitwy? Czy wzywam Trójedynego Boga, kiedy wykonuję moje najzwyklejsze codzienne obowiązki? Pamiętam o tym, że jestem zanurzony w Trójcy Świętej i dla mnie niebo już zostało otwarte?
Popatrz na swój chrzest nie tylko jak na jakiś rytuał, któremu zostałeś poddany w dzieciństwie, ale jako na najważniejsze wydarzenie całego życia. Jak na chwilę, w której Bóg stał się twoim Ojcem, a ty Jego dzieckiem. Przyjął cię do siebie, bo jest Miłością i bardzo cię kocha. Zawsze.
Warto dzisiaj pochylić się nad tajemnicą Trójcy Świętej. Popatrzeć na Bożego Syna wchodzącego do wody, w której grzeszni ludzie obmywali swoje największe brudy. Ta sama woda, to samo miejsce staje się oczyszczeniem. Jezus ma taką moc. Może przemienić wszystko. Może uwolnić od największego ciężaru i oczyścić to, co jest niedobre, co jest grzechem. On może uleczyć każdy ból i sprawić, że naprawdę zaczniemy żyć nowym życiem.