Posted on

Niech się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje, także skacząc i wykrzykując z uciechy […]. Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: „Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, aby was zbawić”. (Iz 35,1-6a.10)

Święty Jakub zaprasza nas do wytrwałości i cierpliwości. Nie są to najprostsze cechy, ale muszą się nimi odznaczać rolnicy i prorocy. Ci pierwsi dobrze wiedzą, że potrzebna jest ich ciężka praca, ale i czas, by wydała ona owoce. Mają również świadomość, że nie wszystko zależy od nich. Z kolei prorocy, którzy wytrwale przemawiali w imię Pańskie nie mogli milczeć, chociaż to, co mówili było często odrzucane przez ludzi. Byli prześladowani i zabijani. Czasami zwyczajnie się bali. Jednak gdy doświadczali obecności Boga, nie czuli strachu, a ich ograniczenia czy kompleksy znikały. Dzisiaj czasy są inne, ale ciągle w nas mnóstwo lęku, stresu i zmęczenia.

Cierpliwość i wytrwałość, o której mówi święty Jakub ma trwać aż do przyjścia Pana. Gdy On przyjdzie, wszystko się zmieni. Tam, gdzie było sucho, szaro i monotonie, pojawi się radość i kolor. Trudności zostaną pokonane, nauczymy się patrzeć na nowo na swoje życie. Ciało odzyska zdrowie. Strach zostanie pokonany. Tak jak u proroków.

Powiedzcie małodusznym: „Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, aby was zbawić”. Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie (Iz 35,1-6a).

Najbardziej potrzeba nam cierpliwości, kiedy nie widzimy Jezusa albo wydaje nam się, że Go nie ma. Zwłaszcza wtedy, kiedy nic nie idzie po naszej myśli albo spotykamy się z jakimś konkretnym problemem czy cierpieniem. Jakub zachęca nas do umacniania serca oczekiwaniem na przyjście Pana.

Popatrzmy na ostatniego z proroków – na Jana Chrzciciela. Przebywa w więzieniu, być może już przeczuwa nadchodzącą śmierć. Po długim i surowym wypełnianiu swojej misji Jan przeżywa wątpliwości, czuje jakąś niepewność. W sercu tego bezkompromisowego proroka pojawiają się pytania. Czy jest cierpliwy? Tak, ale odczuwa frustrację. Został uwięziony, nie może podjąć żadnych działań, jest bezradny. Nie załamuje się jednak, nie użala nad sobą, nie skupia na sobie. On czeka na Mesjasza. To Mesjasz jest dla niego najważniejszy. Uparcie szuka potwierdzenia, że Jezus jest Tym, który ma przyjść. Nawet w więzieniu poszukuje odpowiedzi na dręczące go pytania. Wcześniej wołał na pustyni, teraz posyła innych do Jezusa, by Go zapytać, kim jest.

Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” (Mt 11,3).

Wytrwałość Jana została nagrodzona. Jeszcze przed śmiercią uzyskuje odpowiedź:
„Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”(Mt 11,4-6).

Czasem tak jest w naszym życiu, że nie widzimy wyjścia, czujemy się niepewni, zagrożeni, zamknięci, niesłusznie osądzeni. Może też być tak, że długie lata wyczekujemy, aby ktoś nam coś potwierdził, uznał, pochwalił? Nie wszystko zależy od nas samych. Wtedy potrzebna jest cierpliwość, wytrwałość i umocnianie serca obecnością Boga. Trzeba wołać do Niego nie tylko ustami, ale całym sercem, tak jak w refrenie Psalmu: Przybądź, o Panie, aby nas wybawić. Może warto z tych słów uczynić swoje osobiste szczere zawołanie? Takie z głębi serca. A gdy sam sobie nie radzę, poprosić innych o wsparcie. Z pewnością warto również spojrzeć na nowo na swoje życie i zobaczyć, ile dobrych rzeczy zdziałał w nim Pan Bóg. Może ta trzecia niedziela adwentu jest nam dana po to, aby tak szczerze poczuć w sercu potrzebę wybawienia od swoich grzechów? Jezus się zbliża i chce nas od nich uwolnić. Może warto się jeszcze raz podjąć wysiłek, postarać się, zdecydować, zdobyć na cierpliwość wobec siebie i innych, aby rzeczywiście święta Bożego Narodzenia były prawdziwym doświadczeniem obecności Boga?

Na ten czas trwania w cierpliwym oczekiwaniu piękną modlitwą niech stanie się Psalm 146:

Bóg dochowuje wierności na wieki,
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
Chlebem karmi głodnych,
wypuszcza na wolność więźniów.

Pan przywraca wzrok ociemniałym,
Pan dźwiga poniżonych.
Pan kocha sprawiedliwych,
Pan strzeże przybyszów.

Ochrania sierotę i wdowę,
lecz występnych kieruje na bezdroża.
Pan króluje na wieki,
Bóg twój, Syjonie, przez pokolenia.

(Ps 146,7.8-9a.9bc-10)