Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła (…). Przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom (Rz 13,11-14).
Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła (…).Przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom. (Rz 13,11-14)
Adwentowe postanowienia… Co by to mogło być? Chociaż czas adwentu w liturgii jest radosnym oczekiwaniem, to nasza polska tradycja przekazała nam również zwyczaj jakiegoś ascetycznego wysiłku, wyrzeczenia lub postanowienia wytrwania w czymś dobrym po to, aby dobrze przygotować się do świąt Bożego Narodzenia.
W życiu wszystko ma swój czas. W życiu duchowym również trzeba czasu, by dojrzeć do ważnych decyzji. Nie ma tu jakiejś ogólnej reguły czy zasady. W tych wymiarach wszystko rodzi się w sercu, a wynika z osobistej relacji z Bogiem. I to pewnością na tej relacji warto się skupić, bo to przecież właśnie Bóg przychodzi. On jest Emmanuelem – Bogiem z nami. Czas adwentu jest po to, by nam przypomnieć na kogo czekamy, kto ma do nas przyjść. My mamy dążyć do bycia z Nim, otworzyć się na Jego obecność. Szczerze i całym sercem się ucieszyć przyjściem Boga.
A co nas od Niego oddziela? Grzech. To on oddziela nas od Boga, a koncentruje na sobie, obiecując złudne szczęście. Buduje miraże szczęścia na naszą ludzką miarę, gdzie nie ma miejsca na Boga, bo w centrum jestem tylko ja.
Jeśli jakieś wyrzeczenie czy postanowienie adwentowe związane będzie z wysiłkiem, aby zmagać się z jakimś moim konkretnym grzechem, wówczas będzie miało ono wielki duchowy sens.
Może trzeba wyjść z jakiejś rutyny, która mogła się pojawić podczas minionego roku? Doświadczeni ludzie mówią, że miłość nie lubi rutyny i trzeba stale się troszczyć, aby nie wtargnęła ona zbyt mocno w relacje. Z Panem Bogiem jest tak samo. Warto posłuchać głosu swojego serca i sumienia, które z pewnością wskażą każdemu konkretny kierunek. Serce i sumienie zazwyczaj bardzo sprawnie pokazują nasze «uczynki ciemności», o których mówi św. Paweł w drugim czytaniu.
Może warto zacząć słuchać słów Boga. Czy to na modlitwie, czy czytając Biblię. I nie tylko raz na jakiś czas, ale właśnie systematycznie przez cały ten okres. A może po prostu spróbować przestać ciągle coś mówić. Znaleźć swój czas ciszy. Cisza jest językiem Boga – jak pisze Thomas Keating.
Kiedy stworzymy taką przestrzeń ciszy, pojawią się nowe myśli i dystans do wielu spraw. Przyjdzie Bóg. Dotknie swoim słowem, swoją obecnością to, co w tobie najbardziej potrzebuje Jego czułej miłości. Bóg odnajdzie w ciszy drogę do ciebie i pozwoli ci poczuć swoja obecność. Doświadczenie Jego boskiej bliskości i obecności sprawi, że potem już nie można żyć tak samo jak wcześniej.
Świąteczne «świecidełka» i prezenty będą wyrazem wdzięczności i radości z tego, że to my najpierw tak bardzo zostaliśmy obdarowani przez Boga.
Jeśli uda nam się zrozumieć to na nowo, wówczas przeżyjemy najpiękniejszy adwent. Nasze postanowienia, działania będą już tylko konsekwencją doświadczenia Boga i Jego przebaczającej miłości.
Czytania pierwszej niedzieli adwentu przestrzegają nas przed tym, abyśmy nie koncentrowali się jedynie na sobie, na własnych potrzebach i zachciankach, kaprysach. Ale też nie tylko na tym, co ja myślę, czego ja oczekuję od innych, bo takie zamknięcie się w czterech ścianach własnego ja prowadzi do nieporozumień, kłótni, zazdrości.
Adwent – to czas oczekiwania. A dzisiaj nikt nie lubi czekać. Ani chyba nie umie. Wszystko musi być szybko, natychmiast, na jedno kliknięcie. Jeśli jednak podejmiemy się adwentowego wysiłku, cierpliwie poczekamy w ciszy na Jego słowa, wtedy będziemy «kroczyli Jego ścieżkami» i mieli w sobie tę «gotowość», o której mówi Jezus w Ewangelii.
Tak naprawdę to nie od mojego chcę czy nie chcę zależy, czy Jezus do nas przyjdzie czy też nie. On na pewno przyjdzie. My możemy tylko zdecydować, gdzie nas może znaleźć. Z niedzielnej Ewangelii wynika, że stale trzeba się z tym liczyć.
(Jezus przychodzi) gdy najmniej się Go spodziewamy, gdy jest najciemniejsza część nocy. To nie nasze wołania przywodzą Mistrza. On przychodzi, gdy dostrzega, że dopełniliśmy już przygotowań. Dla ludzi zdążających duchową drogą wszystko, co ich spotyka prowadzi do łączności z Bogiem, jeśli tylko potrafią powiedzieć Mu: „Tak”. Jeśli nie potrafimy powiedzieć „tak” , powinniśmy tylko czekać i nic nie mówić. Wtedy przynajmniej nie powiemy „nie”.
(Thomas Keating, Przebudzenie)
Wszystkim życzę pięknego adwentu.