Jezus powiedział do Żydów: Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. (J 6,51-58)
W Panamie Boże Ciało świętujemy w niedzielę. W wielu regionach tego kraju jest ono obchodzone, podobnie jak w innych krajach Ameryki Łacińskiej, z wielką wiarą i zaangażowaniem całych społeczności. W czasach posoborowych tradycja ta została na naszej wyspie zaniechana. W zamian gromadzono się w jednej z parafii prałatury, aby uczestniczyć w tzw. Cita Eucaristica, czyli Spotkaniu Eucharystycznym, które pod przewodnictwem biskupa i w obecności całego prezbiterium oraz nielicznych reprezentacji parafialnych było celebrowane z wielką czcią. Jednak pozostałe parafie pozostawały tego dnia bez Mszy Świętej. Dopiero zaledwie trzy lata temu zostało to zmienione i wtedy po raz pierwszy po pięćdziesięciu latach ponownie wyszliśmy na ulicę z Najświętszym Sakramentem. Starsi ludzie pamiętają takie procesje w uroczystość Bożego Ciała jeszcze ze swojego dzieciństwa. Młodsze pokolenia, niestety, nie wyrosły w tej tradycji, zatem dla większości tutejszych mieszkańców jest to nowe zjawisko i kiedy widzą przechodzącą procesję, zdecydowana większość zadaje sobie pytanie: Co też u tych katolików dzisiaj świętują?
Radosny jest fakt, że zwyczaj ten powraca i spotyka się z wielkim entuzjazmem naszych parafian. Wprawdzie nie ma tutaj wielkich tłumów, brakuje zwyczaju robienia pięknych ołtarzy czy sypania kwiatów przez dzieci, jak to ma miejsce w Polsce, jednak ich obecność jest bardzo żywa, zaś ołtarze z każdym rokiem zaczynają przybierać coraz bardziej okazałą formę. Za pierwszym razem na procesji było może trzydzieści osób. Dzisiaj, po trzech latach, grupa wiernych uczestniczących w procesji była już nieco większa.
To prawda, było też dookoła wielu obojętnych i zadziwionych przechodniów, którzy przypadkowo znaleźli się w pobliżu, ale przynajmniej nie wykłócali się, jak Żydzi z dzisiejszej Ewangelii. I ktoś mógłby pomyśleć, że przecież przechodzi obok Bóg, a oni nic sobie z tego nie robią. Jednak ta niewielka wspólnota, która zebrała się tego ranka w świątyni, aby celebrować Corpus Cristi i uczestniczyć w uroczystej procesji cieszyła się bardzo z obecności Pana i prosiła Go o błogosławieństwo dla wszystkich, zarówno wierzących, jak i też tych, którzy go nie rozpoznali.
Tak naprawdę jednak nie chodzi ani o wygląd, ani o tłumy, bo przecież, skupiając się na zewnętrznej otoczce, można zagubić to, co jest naistotniejsze. Najważniejsze, aby uczestnicy tej procesji wierzyli w żywą i prawdziwą obecność Boga w Najświętszym Sakramencie. By poznali sercem, że On ich bardzo kocha i do nich wychodzi. Idzie obok, bardzo blisko, jest realnie obecny, daje Siebie, swoje Ciało i swoją Krew. Dla zbawienia…